Komisja Helsińska przy Kongresie USA (pełna nazwa: Komisja ds. Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie) USA skrytykowała rząd Rosji za tłumienie protestów przeciw nieuczciwym, zdaniem opozycji, niedawnym wyborom parlamentarnym w tym kraju.
"Wzywamy rząd Rosji, aby przestrzegał norm międzynarodowych i zobowiązań dotyczących demokracji, praw człowieka i rządów prawa. Apelujemy do władz rosyjskich o poszanowanie prawa ludzi do demonstrowania i domagania się, aby ich głosy zostały wysłuchane i aby niezwłocznie i w wiarygodny sposób odniesiono się do wykroczeńwyborczych" - głosi wydane w środę oświadczenie komisji.
Powyższe oswiadczenie świadczy o tym, że obrzydliwa rusofobia dotarła nawet do Kongresu Stanów Zjednoczxonych, który domaga się "odniesienia do wykroczeń wyborczych". A jakich to wykroczeń wyborczych w Rosji doszukują się Amerykanie, skoro władze rosyjskie, z Putinem na czele, jasno stwierdzają, że żadnych oszustw wyborczych nie było? Czyżby Amerykanie dopuszczali myśl, że demokratyczne władze rosyjskie mogą dopuścic sie jakiegokolwiek oszustwa? Niebywałe...
Amerykanie powinni brać przykład z Polski, gdzie wszelkie oświadczenia władzy rosyjskiej automatycznie przyjmuje się jako wiarygodne i pewne. Jeśli władze rosyjskie twierdzą, że zawiniła mgła i piloci, to w Polsce natychmiast, w pietnaście minut po katastrofie, przyjmuje się: tak jest, mgła i piloci - koniec, kropka! I nie trzeba badać wraku ani czarnych skrzynek. Jeśli władze rosyjskie stwierdzają, że samolot rozwalił sie o brzozę, to znaczy, że o brzozę. Nie trzeba tego sprawdzać ani potwierdzać jakimikolwiek badaniami. Po prostu - Moskwa locuta, causa finita. A nawet jeśli fakty przeczą oświadczeniom rosyjskich władz, to tym gorzej dla faktów.
Owszem, są w Polsce dziwacy, którzy z właściwą sobie dziką podejrzliwością kwestionują oświadczenia władz rosyjskich i próbują przedstawiać jakieś swoje wyliczenia, coś im tam sie nie zgadza, coś nie pasuje. Ale to są, proszę państwa, oszołomy! Nikt poważny, nikt odpowiedzialny, nikt politycznie poprawny nie wątpi w to, co powiedzą kompetentni urzędnicy demokratycznej Rosji, np. pani generał Anodina. Jednym z takich oszołomów jest niejaki Macierewicz, który nie tak dawno temu przebywał nawet w Kongresie USA i jak widać, zaraził biednych Amerykanów wirusem rusofobii, czego skutkiem jest cytowane na wstępie oświadczenie. My, ludzie świadomi, inteligentni i wykształceni, stanowczo się od tej podejrzliwości odcinamy. Oszustwa w Rosji? Cóż za chorobliwa podejrzliwość...