Następca niesławnej pamięci akredytowanego nie jest jednak tak sprawnym jak Klich manipulatorem, więc jego toporne wypowiedzi po prostu rażą tępym prymitywizmem. „To była załoga, która nie była w stanie wykonać prawidłowo odejścia na drugi krąg, załoga, która fałszowała dokumenty" – miał czelność powiedzieć Lasek.
Martwi piloci nie mogą się bronić, a ich koledzy, z nielicznymi wyjątkami, zamilkli po 10 kwietnia. Kiedyś honor polskiego oficera, a zwłaszcza ułana i lotnika, był wręcz przysłowiowy. Jak widać, PRL drastycznie to zmienił i dziś Lasek, Hypki czy Klich mogą bezkarnie hańbić pamięć poległych. Mam tylko nadzieję, że ci tchórzliwi, skuszeni karierą czy zastraszeni, żałośni „eksperci" w IV RP za to odpowiedzą.
