Profesor Krzysztof Warzocha jest dyrektorem znanego w całej Polsce stołecznego Centrum Onkologii od roku. Wziął się ostro do roboty i zaproponował do Rady Naukowej swoją żonę, doktor nauk medycznych Ewę Kalinkę-Warzochę. Pani doktor specjalizuje się m.in. w onkologii. Nie pracuje w Centrum, jest zatrudniona w Łódzkim Regionalnym Ośrodku Onkologicznym.
Choć – jak zapewnia resort zdrowia – członkowie Rady Naukowej Centrum nie pobierają wynagrodzenia za swoją działalność w tym gremium, mają dużo do powiedzenia w najważniejszych sprawach tej placówki. Do zadań rady należy m.in. opiniowanie kandydatów na dyrektora Centrum, organizowanie konkursów na to stanowisko, odwoływanie dyrektora, opiniowanie rocznych sprawozdań finansowych. Członek rady, który – jak Kalinka-Warzocha – ma zaledwie tytuł doktora nauk medycznych, nie może przeprowadzać habilitacji i wnioskować o nadanie tytułu profesora.
Nominacja żony dyrektora Warzochy zaniepokoiła pracowników Centrum. „W naszej załodze decyzja ta wywołuje wiele kontrowersji, wzbudziła emocje i podejrzenia o manipulacje” – napisała do resortu zdrowia szefowa zakładowego oddziału Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Elżbieta Nawrot.
W odpowiedzi zastępca dyrektora departamentu nauki i szkolnictwa wyższego MZ Edyta Kramek zapewniła, że wszystko jest zgodne z literą prawa. Podkreśla, że przepisy nie wskazują wymogów pozamerytorycznych w stosunku do kandydatów na członków rad naukowych. „Nadto kwestionowanie przez ministra zdrowia kandydatury pani dr Ewy Kalinki-Warzochy mogłoby spotkać się z zarzutem dyskryminacji pracownika naukowego z powodów rodzinnych” – podsumowała Kramek.
Wyjaśnienia ministerstwa nie przekonują Tomasza Kwiatka ze stowarzyszenia Stop Korupcji. – Nominowanie członków rodziny do rady może budzić podejrzenia o konflikt interesów. A tego należy unikać za wszelką cenę – podkreśla.
Z kolei wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia Tomasz Latos (PiS) zwraca uwagę, że powoływanie do rady żony dyrektora może spowodować, że działania tego rodzaju rozpowszechnią się w innych, mniejszych ośrodkach.
– To, że prawo nie zabrania dyrektorowi desygnowania żony do rady naukowej, a ministrowi jej nominowania, nie świadczy o tym, że wszystko jest w porządku. Jest jeszcze zwykła zasada przyzwoitości. Liczy się czystość i przejrzystość działania – dodaje Czesław Hoc (PiS), członek komisji zdrowia.
Dyrektor Centrum Onkologii był dla „Gazety Polskiej Codziennie” nieuchwytny.