Producenci urządzeń do wykrywania materiałów wybuchowych dr Jan Bokszczanin i Tomasz Ludwikowski w rozmowie z Anitą Gargas wyjaśniają zasady działania detektorów i wykonują test jednoznacznie wskazujący, że tego typu urządzenia działają niezwykle precyzyjnie.
Jak pisaliśmy na łamach „Gazety Polskiej Codziennie” w Warszawskim Instytucie Energetyki, w którym znajduje się firma Korporacja Wschód, producent detektorów przeprowadzony został test urządzeń. Prezes firmy, z wykształcenia chemik, położył na stole pastę do butów, krem do rąk, kanapkę z kiełbasą, perfumy oraz próbnik ze śladami TNT, czyli trotylu. Do każdego z tych przedmiotów przykładał następnie detektor, którego używali w Smoleńsku polscy biegli. Urządzenie reagowało wyłącznie na materiał wybuchowy, informując o tym na wyświetlaczu. Ten podświetlał się na czerwono i zaczynał migać, wydając przy tym charakterystyczny odgłos. W wypadku pozostałych przedmiotów detektor milczał.
Na prośbę redakcji „Gazety Polskiej” test został powtórzony w naszej redakcji i zarejestrowany przez kamery vod.gazetapolska.pl. Producent detektorów Jan Bokszczanin jednoznacznie stwierdza, że pomyłka urządzenia jest niemożliwa i w trakcie specjalnego pokazu udowodnił, że detektory nie mogą pomylić trotylu z perfumami czy pastą do butów.
Całą rozmowę z producentem detektorów oraz test urządzeń można zobaczyć TUTAJ:
