W związku ze sprawą śmierci 2,5-letniej dziewczynki, która do szpitala trafiła w stanie krytycznym, dyżurny nie wysłał karetki, a lekarz nocnej i świątecznej pomocy odmówił przyjazdu, minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zapowiedział, że zrobi wszystko „aby winni zostali ukarani”. Problem w tym, że minister w obliczu każdej tego typu tragedii mówi dokładnie to samo, a efektów nie widać.
Arłukowicz zapewnił, że już w piątek zlecił kontrolę resortu w sprawie śmierci dziecka.
Zapowiedział też spotkanie w tej sprawie z konsultantami krajowymi ds. pediatrii, ratownictwa medycznego i medycyny rodzinnej.
- W każdym systemie są ludzie, którzy podejmują decyzje i w tym przypadku musimy to dokładnie sprawdzić, ale wydaje się, że ktoś gdzieś popełnił błąd. Sytuacja musi być bardzo dokładnie wyjaśniona, a winni ukarani. W piątek zleciłem kontrolę resortu, także Rzecznik Praw Dziecka podjął inicjatywę kontrolną. (...) Taka śmierć jest porażką systemu, ale ostateczną decyzję podejmuje człowiek i zrobię wszystko, by winni byli ukarani. (...) Ta sytuacja pokazuje to, że system w którym podejmują decyzje ludzie, musi być oparty na kompetencjach, ale także na odpowiedzialności. My jako lekarze nie możemy zapominać, co jest rolą samorządu lekarskiego, czyli musimy dbać o to, by takie sytuacje eliminować, zapobiegać im i wyciągać konsekwencje wobec tych, którzy popełnili błędy – zapewniał powiedział Arłukowicz.
Gdy w grudniu 2012 roku po śmierci dziecka w Białymstoku Prawo i Sprawiedliwość zarzucało ministrowi zdrowia, że dzieci nie są odpowiednio leczone, twierdził on, że łączenie takich tragedii z systemowymi rozwiązaniami w służbie zdrowia to „budowanie politycznej atmosfery, która przy końcu roku nie służy”.
Minister nie omieszkał pochwalić się przy okazji „sukcesami” służby zdrowia i zapewnił, że winni zostaną ukarani.
- Podkreślam, mamy podpisane dobrze ponad 90 proc. kontraktów, pacjenci są bezpieczni. Dzieci w stanie zagrożenia zdrowia i życia są leczone, a kontrakty są podpisywane. (...)Jest niezwykle ważne, abyśmy oddzielili sprawy błędów lekarskich, które są oceniane przez prokuraturę i one są jednostkowe, od zmian systemowych w służbie zdrowia. Ta sprawa wymaga wyjaśnienia. Oczywiście będzie wyjaśniona zarówno przez resort zdrowia, ale przede wszystkim przez prokuraturę – tłumaczył Bartosz Arłukowicz.
W podobnym tonie, resort zdrowia reagował też w sierpniu 2012 r., gdy chłopiec po wypadku z poważnymi obrażeniami jamy brzusznej i klatki piersiowej trafił do szpitala w Gostyniu. Tam okazało się, że konieczna jest natychmiastowa operacja dziecka w placówce specjalistycznej w Poznaniu. Ponieważ gostyński szpital nie dysponował odpowiednią karetką skontaktowano się z poznańskim oddziałem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Dziecku odmówiono pomocy argumentując, że szpital w Gostyniu nie posiada odpowiedniego lądowiska. 5-latek trafił do poznańskiego Instytutu Pediatrii dopiero wieczorem, karetką sprowadzoną z Ostrowa Wielkopolskiego. Stan chłopca jest ciężki, dziecko straciło jedną nerkę.
W imieniu ministra zdrowia głos zabrała tym razem rzecznik resortu i zapewniła, że Bartosz Arłukowicz zażądał od szefa Lotniczego Pogotowia Ratunkowego wyjaśnień w tej sprawie.
Zobacz komentarz Bolesława Piecha, byłego ministra zbrowia, posła PiS
Źródło: PAP,niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
pł
Wczytuję ocenę...